czwartek, 23 sierpnia 2012

Dzień 18. Wycieczka rowerowa!

W zasadzie odkąd dowiedziałam się, że Egor porusza się po mieście głównie rowerem, zaczęłam namawiać go na jakiś rowerowy wypad. Na początku szło dosyć opornie, jednak później dostałam obietnicę, że w środę się uda. Zostawało jeszcze zdobyć rower, ale w tym pomógł google (googlanie w cyrylicy bez znajomości języka rządzi!). W końcu nadszedł ten dzień... Przyszłam do pracy przygotowana - ze rzeczami do przebrania w plecaku, zapasem naładowanych akumulatorów i pełna energii! Za to Egor tym razem przypomniał sobie pojęcie dress code i odstroił się w koszulę ;) Podczas lunchu (jakieś mięso i naleśniki z mlekiem skondensowanym /  Блины со сгущёнком) ustaliliśmy, że ruszamy po godzinach pracy, a do wycieczki dołączy też Roma, z którym wyruszę samochodem wypożyczyć rower z Mińsk-Areny.


Jednak okazało się, że nic nie może być tak piękne, jak bym tego chciała. Od 18 zaczęłam z niecierpliwością wyczekiwać momentu, kiedy wreszcie ruszymy. Po 40 minutach udało nam się opuścić biuro. Byłam przekonana, że Egor przekaże mnie zmotoryzowanemu Romie, a sam uda się rowerem w stronę mieszkania, żeby się jednak przebrać. No cóż, to by było za proste ;) Następne 20 minut oglądałam proces wkładania roweru do bagażnika (droga do pracy zajmuje Egorowi 25 minut...). Na szczęście bagażnik pojemny (kombi), więc się udało. Uff. Nawet trąbka na kierownicy nie ucierpiała za bardzo ;) 


Następny przystanek - mieszkanie Egora... Czekaliśmy na niego tylko 15 minut ;) W międzyczasie Roma zorientował się, że kończy mu się paliwo, więc zupełnie nie po drodze pojechaliśmy na stację benzynową, gdzie kolejne 5 minut (oprócz tych straconych na parkowanie...) trwało poszukiwanie ręczników papierowych w celu usunięcia benzyny z rąk tankującego (przy tych cenach można sobie pozwolić nawet na benzynowe maseczki...).

Zdawało mi się, że już koniec, ale przecież wybór roweru to nie jest taka prosta sprawa. Mężczyźni wybierali, a ja ruszyłam obfotografować lokalną architekturę. Mińsk-Arena to nowa hala widowisko-sportowa, między innymi z lodowiskiem dla 15 000 widzów, halami do łyżwiarstwa szybkiego i kolarstwa torowego. Oficjalnie otwarta 30.01.2010, chociaż welodrom funkcjonuje od grudnia 2008. Jest to jedna z aren przygotowywanych na odbywające się w 2014 na Białorusi Mistrzostwa Świata w hokeju. Odbywają się tam też koncerty: występował już Sting, Elton John, Shakira...
 Po drugiej stronie ulicy znajduje się nowopowstające centrum handlowe, które ma zostać otwarte w najbliższym czasie, środku multipleks, sklepy, restauracje - środkowe zdjęcie. Ciekawa jestem jak będzie wyglądać w środku...
 W końcu udało się znaleźć rowery i wyruszyć! Mińsk ma 25 kilometrową ścieżkę rowerową łączącą najpiękniejsze miejsca położone w pobliżu rzeki. Robi wrażenie, chociaż ruszając kilka minut po 20 nie miałam szansy zobaczyć nawet połowy...
 
Tylko fotograf jakiś przeciętny, więc słabo widać, że to ja ;)


Reszta wycieczki minęła na powtarzaniu "czemu mnie tu nie wziąłeś zanim przedłużyłam wizę... Przedłużałabym nie na tydzień, a na miesiąc! Albo na rok!"
 Żeby zrobić te zdjęcia, przedzieraliśmy się przez las! Było warto :)

 Dotarliśmy do Parku Zwycięstwa, czyli niemal do Niemigi i trzeba było zawracać, żeby w porę odstawić rowery.
Ja jednak utknęłam robiąc zdjęcia. Bo jak mogłam przepuścić taki zachód słońca??? Zatrzymałam się przy ławce, żeby mieć o co oprzeć rower, a uprzejme panie próbowały mnie zagadnąć. Nawet rozumiałam o co pytają, tylko nie umiałam odpowiedzieć tak, żeby mnie zrozumiały ;)



 W efekcie gdy wróciliśmy, było już praktycznie ciemno. Na szczęście zdążyliśmy oddać rowery bez problemów.
Na koniec zdjęcie nocnego Mińska gdy Roma odwoził mnie do hostelu...

środa, 22 sierpnia 2012

Dni 16-17. Couchsurferzy i FakeLab

Znów poniedziałek, znów praca. A jak praca, to nudy. Ale nie tym razem. Tym razem czekałam z niecierpliwością pojawienia się Egora, który spędził weekend w Polsce. Spóźnił się tylko godzinę ;) i od razu rzucił w wir pracy. Dorwałam go dopiero podczas lunchu. Okazało się, że mimo pierwotnych planów dotarcia do stolicy ich (Egora i jego kolegi Romana) podróż skończyła się w Białej Podlaskiej, gdzie zakupili niezbędne sprzęty elektroniczne. Biała nie wywarła większego wrażenia, ze wszystkimi dało się dogadać po rosyjsku, tylko słowo "sklep" okazało się zaskakujące, bo po rosyjsku i białorusku "склеп" znaczy "krypta" ;)
A na lunch trafiły się syrniki, mniam! :) Oprócz tego kurczak z ananasem i ziemniaki.

Wieczór to spotkanie Couchsurferów w Blackberry Cafe. Poznałam przeurocze dziewczyny. Jak większość ludzi tu, właśnie wybierające się do Polski ;) Umówiłyśmy się, że spotkamy się później

We wtorek na lunch były naleśniki ;)
Poprzedniego dnia wróciłam dosyć późno i nie chciało mi się nigdzie ruszać po pracy. Jednak jeszcze przed wyjazdem z Polski zaplanowałam, że wybiorę się na koncert FakeLab w Doodah King. Zapytałam Siergieja, czy przypadkiem nie ma ochoty się przejść... Miał :) I wieczór spędziłam imprezując. Support niestety beznadziejny, ale koncert wieczoru całkiem w porządku, chłopaki zostawiają dużo energii na scenie, a to lubię :) Bar też całkiem przyjemny, chociaż mógłby być odrobinę tańszy... Jednak wystrój wnętrza rekompensował ceny :)
Dodatkową rozrywką było przedłużanie wizy. Postanowiłam zostać w Mińsku tydzień dłużej niż pierwotnie planowałam, w związku z czym czekała mnie dodatkowa porcja papierologii. Na szczęście w dużej części załatwiona przez International Office na uniwersytecie :) Ja musiałam wpłacić pieniądze i podpisać dokumenty. Koszt przedłużenia: 200 000 rubli za wizę, 50 000 za przedłużenie rejestracji, 4 euro za ubezpieczenie.

Dzień 15. Popołudnie.

  Po opuszczeniu cmentarza wyruszyłam na dalszy spacer. Po drodze znalazłam lekko zezowatego kota...


Planowałam obejrzeć ambasadę Polski, jednak okazało się, że została przeniesiona w inne miejsce, niż zaznaczone na mojej mapie. Co przekazał mi pan strażnik innej ambasady, który wybiegł mnie przegonić, gdy kręciłam się w kółko po okolicy i robiłam zdjęcia... 
Ambasady Niemiec i Serbii.

Następnie skierowałam się do parku Gorkiego. 28 hektarów zieleni w centrum miasta, z jednej strony stykające się z prospektem Niezależności, z drugiej z rzeką... W środku tłum ludzi, trwała właśnie parada(?) miss(?) - dużo dziewczyn w kabrioletach :)

Poza dziewczętami w parku znajdowały się także karuzele, a przede wszystkim koło młyńskie o 56 metrach średnicy. Pod kołem ogromna kolejka, na szczęście tylko na odkryte fotele. Wejście do zamkniętych kabinek praktycznie bez czekania. Niestety widoczność przez porysowaną pleksi nie najlepsza (na pewno nie do zdjęć). Za to widok z góry - cudowny. Chociaż z tej perspektywy Mińsk wygląda dużo bardziej komunistycznie ;) Czas jednego przejazdu 9 minut, koszt 9 000 rubli czyli niecałe 5 złotych (chyba, bo paragon jest jednocześnie biletem wstępu i zostaje odebrany przy wejściu, a dokładnej ceny nie pamiętam).
 Z parku spacer nad rzeką. Na zdjęciu mińska antena telewizyjna, która powstała w 1956 roku i pokrywała swym zasięgiem 70 km. Miała wtedy jeszcze dodatkowe piętro, na którym znajdowały się nadajniki tv i łączną wysokość 200 m. Nadajnik tv zdjęto w 1976, kiedy zastąpił go inny, za miastem i dziś wieża ma tylko około 170 m.
Dalej zawędrowałam na Plac Październikowy, zwany dawniej Placem Centralnym. Po rosyjsku Октябрьская площадь, a po białorusku Кастрычніцкая плошча - ta różnica powoduje spory problem przy korzystaniu z metra, ponieważ pod placem znajduje się stacja przesiadkowa Październikowa. Na prawie wszystkich schematach jest oznaczona białoruską nazwą Kastryćnickaja, jednak mińszczanie posługują się nazwą Oktjabarskaja.
Na placu znajdują się, widoczne na zdjęciach:
  • Pałac Republiki (biał. Палац Рэспублікі, ros. Дворец Республики) - czyli największe centrum kulturalne i biznesowe w kraju, które zostało otwarte 31.12.2001 r. W największej sali, z 2700 miejscami, odbywają się koncerty, ostatni w czerwcu, Hugh Lauriego (doktora House'a ;))
  • muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (paskudny budynek!)
  • pałac kultury związków zawodowych o_0 (biał. Палац культуры прафсаюзаў, ros. Дворец культуры профсоюзов).
A tu można obejrzeć archiwalne zdjęcia placu.
Planowałam wybrać się do kościoła, niestety trochę się zgubiłam (pierwszy i w zasadzie ostatni raz...) i przyszłam spóźniona. Później wieczór nad rzeką (która będzie przewijać się jeszcze wielokrotnie)
W parku w okolicach remontowanego hotelu Białoruś można było obejrzeć wystawę rzeźb(?) z kwiatów, które nawiązywały do znanych tytułów filmowych/książkowych (szachownica to Alicja w krainie czarów). Trudno było je uchwycić na zdjęciu.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Dzień 15. Cmentarz wojskowy

W niedzielę odespałam trochę wyjazd i wybrałam się na spacer. Na początek zakupy na Komarowskim Rynku (trochę cukierków i coś słodkiego), potem na Cmentarz Wojskowy w Mińsku. Znacznie mniejszy niż Wschodni, bardziej zadbany, ale tez bardziej przerażający. Może dlatego, że mało tu pomników, za to dużo starych metalowych katolickich krzyży. 
Cmentarz położony jest na małym pagórku. Na szczycie - groby wybitnych. Ten duży pan to Janka Kupała.  Niżej groby żołnierskie. W dużej części anonimowe, tylko na  niektórych, generalskich, stoją większe pomniki.


Jest też wielka tablica upamiętniająca żołnierzy.
Pomniki mają inny styl niż na Cmentarzu Wschodnim
Na cmentarzu znajduje się także widoczna tu Cerkiew św. Aleksandra Newskiego. Każda cerkiew zaskakuje mnie małą ilością miejsca dla wiernych.